Aktualności Superliga

Zagrali na PGE Narodowym!

Dekorglass Działdowo pokonał broniącą tytuł Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki 3:2 w hicie 2. kolejki LOTTO Superligi. Cztery niedzielne mecze odbyły się na PGE Narodowym. Na stołecznym stadionie wystąpiły też triumfatorki Ligi Mistrzyń – Enea Siarka Tarnobrzeg.

Kolejny raz Stadion Narodowy w Warszawie był areną święta krajowego tenisa stołowego. Na płycie głównej ustawiono ok. 100 stołów, na których rywalizowały drużyny męskiej LOTTO Superligi i kobiecej ekstraklasy, a także odbywały się turnieje dla amatorów, młodzieży i dzieci. W sali konferencyjnej przeprowadzono zaś warsztaty trenerskie. Wśród zagranicznych gości byli m.in. dawni mistrzowie świata Szwed Joergen Persson (w singlu) i Niemiec Joerg Rosskopf (w deblu).

Głównym wydarzeniem dnia był mecz Dartomu Bogorii z Dekorglassem, czyli rewanż za ubiegłosezonowy finał LOTTO Superligi. Mazowiecki zespół miał za sobą łatwą wygraną na inaugurację Champions League na Azorach (3:0 z Juncal), ale długa podróż powrotna mogła dać się we znaki mistrzom Polski.

- Badowski i Sirucek to młodzi zawodnicy, więc zapewne szybko zapomnieli o zmęczeniu, a doświadczony Gionis na pewno nie zmęczył się w Portugalii. To był dla niego lekki trening. Ale my przyjechaliśmy do Warszawy pokazać swoją siłę. W tym roku zrezygnowaliśmy z gry w Lidze Mistrzów, stawiając wszystko na polską LOTTO Superligę. Chcemy wreszcie zdobyć tytuł mistrzowski. Do Warszawy przyjechaliśmy trzema autokarami, a w nich 80 kibiców i ponad 20 osób grających w turniejach na PGE Narodowym – powiedział prezes Dekorglassu Ferdynand Chojnowski.

Goście z Działdowa dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ale Dartom Bogoria doprowadzał do wyrównania. Piątą, decydującą grą był debel. Gionis i Sirucek triumfowali w pierwszym siecie pojedynku z Jirim Vrablikiem i Wang Yangiem, prowadzili też w drugim, ale ostatecznie górą byli rywale. Dekorglass zdobył dwa punkty, zaś mistrzowie kraju jeden. Już cztery razy o zwycięstwie danego klubu w tym sezonie decydowała gra podwójna.

Mistrz LOTTO Superligi z 2018 roku Kolping FRAC Jarosław pokonał beniaminka Wartę Kostrzyn nad Odrą 3:0.

- Faworyt zawsze ma na plecach to, że musi wygrać. Sprostaliśmy zadaniu, chociaż pojedynek numer dwa pomiędzy Danielem Górakiem a Sławomirem Doszem nie był jednostronny. Dopisaliśmy trzy punkty i to najważniejsze, a teraz przed nami mierzenie sił, czyli mecze z Działdowem i Grodziskiem – stwierdził menedżer jarosławian Kamil Dziukiewicz.

Po rocznym pobycie we Francji, do kraju wrócił pięciokrotny złoty medalista MP w singlu Górak.

- Przede wszystkim cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tak pięknym wydarzeniu. Chyba nigdzie na świecie nie ma święta tenisa stołowego z taką oprawą, tak wielu bardzo dobrych zawodników. Powrót do Polski jest trudny, mam bilans 1-1, ale istotne, że zespół wygrywa - podsumował.

Nowym liderem LOTTO Superligi został klub Energa Manekin Toruń. W niedzielę pokonał osłabioną kadrowo 3S Polonię Bytom 3:0. Torunianie mają na koncie 6 pkt i nie przegrali żadnej gry.

- Świetnie mecz zaczął Japończyk Yuki Hirano, a bardzo dobrze spisali się też Konrad Kulpa i Tomek Kotowski. W tym sezonie Konrad gra bardziej wszechstronnie, np. ciężko go zaskoczyć piłkami wychodzącymi przy serwisie. Z kolei z Tomkiem pracowaliśmy nad backhandem i widać poprawę. Zaczęliśmy udanie rozgrywki i po cichu liczymy, że dostaniemy się do play off – powiedział trener torunian Grzegorz Adamiak.

- Mam nadzieję, że dobrymi występami w LOTTO Superlidze zapracuję na powrót do kadry narodowej. Na razie mamy kilka meczów z rzędu na wyjeździe, a potem będzie łatwiej rywalizując w swojej hali – dodał Kotowski.

Najbardziej zapracowany w niedzielę był menedżer białostockich drużyn kobiet i mężczyzn Piotr Anchim.

- W LOTTO Superlidze liczyliśmy na wygraną, w dobrej formie po przyjeździe z Chin jest Youngyin Li. Widać, że mocno potrenował, poprawił odbiór serwisu, w ogóle gra bardziej dojrzale. Poza tym pochwalił się dwoma nowymi serwisami. Repertuar podań miał niezły, lecz jeszcze go wzbogacił. A co do dziewczyn, niestety nie mogły zagrać trzy zawodniczki, m.in. Kasia Grzybowska-Franc, dlatego wystawiłem do składu trzy bardzo młode pingpongistki. Nasza średnia wieku wyniosła niecałe 16 lat i to prawdopodobnie najmłodszy zespół w historii ekstraklasy. Powiedziałem dziewczynom, aby cieszyły się grą i możliwością występu na takim stadionie – wyjaśnił.

Na trybunach nie zabrakło kibiców z wielu miast z całej Polski, m.in. Działdowa, Białegostoku, Jarosławia, Grodziska Mazowieckiego, Ostródy, Torunia, Bydgoszczy, Zielonej Góry i wielu innych.

Partnerzy

 

Sponsorzy i Partnerzy Superligi Tenisa Stołowego